Przyjechała kiedyś osobliwa pani do naszego mieszkania. Był letni wieczór a ona nazywała się Beatrycze i mówiła, że jest dekoratorką feng – shui.
- Niespotykane imię w tych czasach. – powiedziałaś.
- Niespotykane. – przyznałem.
Pokręciła się po domu, pomachała zabawną pałeczką, powiedziała, że mam wyrzucić obraz Pollocka, przestawić stół bliżej okna i zrobić parę innych rzeczy. Tobie nakazała kupić fioletową pościel z kaszmiru. Wzięła sto pięćdziesiąt złotych i wyszła.
Wyrzuciłem Pollocka, przestawiłem stół i zrobiłem paręinnnychrzeczy. Ty kupiłaś fioletową pościel z kaszmiru, która wcale mi się nie podobała.
Następnego ranka wylałem kawę pod ścianą, gdzie nie było stołu.
Teraz nie ma już fioletowej pościeli, która wcale mi się nie podobała. Zabrałaś ją miesiąc temu razem ze szczoteczką do zębów i pantoflami. Stół stoi z powrotem pod ścianą i nie wylewam już kawy.
Ale Pollocka brakuje.
Nie otwieraj dekoratorkom feng – shui.